Piękny zachód słońca... dzień chyli się ku zachodowi, ale asasynowi nie chciało się wracać do kwatery. Siedział na drewnianej belce wystającej z wyższego budynku ponad miastem. Właściwie pół-leżał, pogryzając zielone jabłko i spoglądając z uśmiechem na miasto. Kaptur zakrywał połowę jego twarzy. Kolejny rzymski dzień... Ludzie powoli chodzili po ulicach i znikali gdzieś w zakątkach Rzymu. Straży było mniej niż zwykle, a przynajmniej zeszli już z dachów.
Offline
Użytkownik
Siedząc tak na wysokościach, z łatwością mogłeś zauważyć pewien obrazek, rzucający się w oczy. Straż konna goniła kogoś, kto po charakterystycznym ubiorze najwyraźniej zaliczał się do asasynów. Ten ktoś (z daleka nie mogłeś dostrzec, iż to dziewczyna) gnał konno przez most, roztrącając przechodniów. Gnał dość szybko, a na karku miał tak z pół tuzina strażników. Gdy tylko ci zbliżali się do dziewczyny i próbowali zaatakować, ta kontrowała. Nawet udało jej się zrzucić jednego strażnika z konia. Ale za niedługo status quo obróci się na korzyść straży. A może i nie...
Offline
Pani pozwoli... Rozległ się głos nad tobą i coś pociągnęło cię na dach. Kuna nie był ubrany w strój assasyna. Straż zatrzymała się parę metrów dalej i zaczęła się rozglądać. Chłopak siedział na dachu, w miejscu w którym strażnicy go nie zobaczą i uśmiechał się do dziewczyny. Wpakowałaś się w niezłe kłopoty. 5 strażników to jednak o 4 za dużo. Zaśmiał się cicho. Jestem Kuna.
Offline
Użytkownik
-Rei- przedstawiła się krótko- A tam zaraz kłopoty. To zwykła zabawa. Trochę ryzykowna, ale zabawa. Ale i tak dzięki.- wychyliła się ostrożnie i zerknęła na zdezorientowanych strażników- Może lepiej stąd zwiać? Zaraz pewnie zaczną przeczesywać dachy.
Offline
Użytkownik
-Oho, ktoś tutaj jest zbyt pewny siebie. Może w takim razie się pościgamy? Sam wybierz metę.
Offline
Użytkownik
-Nie mam nic przeciwko. Gotowy? Na trzy...
I raz, i dwa i trzy. Rei wpierw musiała wziąć krótki rozbieg, by doskoczyć na następny dach. Ale potem całkiem szybko biegła przed siebie, bez problemu unikając pomniejszych przeszkód, czy przeskakując na kolejne dachy.
Offline
Szybka jest... Prawie tak szybka jak ja. Ale prawie robi wielką różnicę. Zaśmiał się biegnąc. Przyspieszył. Po chwili wbiegł na kościół. Omijając pomniejsze przeszkody skacząc z punktu do punktu w końcu wdrapał się na szczyt. Oparł się o krzyż dysząc ciężko. Był szybszy od Rei. Wygrał. Ale i tak nieznacznie. Dosłownie chwilkę potem dotarła Rei. Hehe, wygrałem. Zaśmiał się. Można się było zastanawiać czy jest asasynem czy też nie. Nic na to nie wskazywało, choć miał niezłą formę.
Offline
Użytkownik
-Gratuluję- odetchnęła Rei- Dobry jesteś.
Za to teraz to ona wykazała się niezłym refleksem, albowiem gzyms pod jej nogami był już ździebka niestabilny. Skruszył się i poleciał w dół. Rei w ostatniej chwili odskoczyła na bok.
-Jej, z takim fartem prędzej czy później ktoś w końcu z mojej winy oberwie. Jestem prawdziwym pechowcem- wyznała, czochrając się po głowie i upewniając, że nikt tam na dole nie ucierpiał.
Offline
Użytkownik
-Um... jak wspominałam wcześniej, chciałam trochę zabawić. Wiesz, pościgi są same w sobie emocjonujące. Zawsze jest to ryzyko złapania czy zabicia, a to dopiero dodaje adrenaliny.- zerknęła na Kunę, dopiero teraz uważniej mu się przyglądając- A Ty? Co robiłeś na dachach? Zwykłym cywilom na myśl raczej nie przyszłoby przebywanie na patrolowanym terenie.
Offline
A kto powiedział że jestem ZWYKŁYM cywilem? Odparł tajemniczo kładąc nacisk na przedostatnie słowo. Lubię wysokość. Kiedy jestem wysoko zdaje mi się że wszystkie problemy są tak mało ważne... Wszystkie troski i problemy zostają na ziemi. Zaśmiał się robiąc nietoperka na krzyżu i patrząc na dziewczynę która teraz dla niego była do góry nogami.
Offline
Użytkownik
Przekrzywiła lekko głowę, nie odrywając od Kuny wzroku.
-Dziwny z Ciebie gościu. Interesujący, aczkolwiek dziwny. Powiedz jeszcze, że zamierzasz znaleźć jakiś sposób, by nauczyć się latać...
Hah, dla Leo to żaden problem.
Offline